Recenzja obiektywu SIGMA 20/1.4 DG DN Art (Sony FE)
13.08.2022
Artykuł można uznać za tekst reklamowy (mimo, że jest najbardziej obiektywny, jak tylko potrafię) . Dziękuję dystrybutorowi SIGMA w Polsce za szybkie dostarczenie obiektywu do testu :)
W środku sezonu urlopowego Sigma zaskoczyła dwiema ciekawymi premierami - szerokokątnymi stałkami do bezlusterkowców Sony i L-mount, mianowicie 20/1.4 A DG DN i 24/1.4 A DG DN. Ponieważ czas i możliwości miałem tylko na przetestowanie jednego z nich postanowiłem na początek zrecenzować w mojej ocenie ciekawszy z nich, mianowicie model 20mm.
Sigmę 20A (w wersji DG HSM) bardzo dobrze wspominam jeszcze z czasów, kiedy fotografowałem wyłącznie lustrzankami. W 2015 pisałem jej recenzję i przez kilka lat to był jeden z moich podstawowych obiektywów w reportażu. Recenzję tę możecie przeczytać np. tutaj (zdjęcia są widoczne po kliknięciu). 20A w wersji "lustrzankowej" był ponadprzeciętnym obiektywem nie będącym jednak bez wad. Główne zastrzeżenia miałem go jej gabarytów, wysokiej wagi i przede wszystkim wypukłej soczewce z brakiem możliwości nakręcenia filtrów. Nowa 20A w wersji DG DN przynajmniej na papierze wygląda rewelacyjnie - możliwość nakręcenia filtrów 82mm i relatywnie niska waga (630g, to jest dokładnie o 1/3 mniej od wersji poprzedniej). Z nieskrywanym entuzjazmem zabrałem się za testy tego szkiełka.
Może na początek trochę o budowie - na żywo obiektyw wygląda na mniejszy, niż to wynikało ze zdjęć producenckich. Zresztą gdyby nie szeroki pierścień mocowania filtrów i dość spora osłona (której zresztą i tak nie będę używał) to można powiedzieć, że jak na parametry 20/1.4 jest naprawdę nieduży. Obiektyw naturalnie jest uszczelniony, posiada również przełącznik pracy AF i przycisk blokady ostrości. Tradycyjnie w nowych szkłach Sigmy mamy też pierścień przysłon, z możliwością blokady i pracy bezklikowej. Dla każdego coś dobrego zatem. Z tyłu mamy zaś mocowanie filtrów żelowych, w zestawie z obiektywem znajduje się również matryca do wycinania owych filtrów - super patent !
Po pierwszych wykonanych zdjęciach i obejrzeniu ich na komputerze wiedziałem, że będzie dobrze. Może nie do końca miałem obawy co do ostrości - bo tutaj Sigma nie zawodzi w zasadzie w każdym nowym obiektywie, ale miałem uzasadnione obawy co do korekcji dystorsji i winietowania przy tych parametrach fizycznych. Okazuje się, że tym razem nie jest tak źle - dystorsja owszem występuje, może nie jest tak dobra jaka była u poprzednika, ale w zupełności akceptowalna nawet bez możliwości korekty. Winietowanie na poziomie poprzednika również, dla mnie nie jest to zbyt duży problem i tego nie korygowałem. Wszystkie zdjęcia z niniejszej recenzji są zresztą tradycyjnie bez korekty winietowania.
Ponieważ wspomniałem już, że nie obawiałem się o ostrość, teraz trochę o walorach optycznych. 20A jest naprawdę ostrym szkłem. O ile 20 HSM podpięty pod Sony E był obiektywem bardzo ostrym na środku kadru, to jednak brzegi były zauważalnie słabsze. Tutaj jest dużo lepiej. W środku kadru na matrycy 42 Mpx ostrości nie brakuje nawet na przysłonie 1.4, zaś brzegi kadru pomijając zaciemnienie od winietowania - zbyt dużo nie odbiegają od środka w kwestii ostrości. Naprawdę świetnie. Zresztą kilka zdjęć krrajobrazowych, które znajdziecie w niniejszej recenzji są wykonane na f/1.4 i tam widać, jak dobra ostrość jest na brzegu kadru. Piątka z plusem !
Bezpośredni link do zdjęcia w rozmiarze 1:1 >> link <<
O winietowaniu już wspominałem - zauważalne na f/1.4, ale nie uciążliwe (nie ma ciemnych rogów), po domknięciu zanika. Przy takich parametrach i gabarytach raczej nie do uniknięcia, więc nie uznaję jako wadę.
Podczas fotografowania pod ostre słońce udało mi się złapać trochę blików - w zależności od przysłony są one mniej lub bardziej widoczne. Na zdjęciu poniżej najbardziej newralgiczna kombinacja. Obok zaś dystorsja (bez zastosowanej korekty).
Obiektyw dotarł do mnie w wersji produkcyjnej, ale z zastrzeżeniem, że z pierwszym testowym firmware. Mimo to nie zauważyłem żadnych problemów jeśli chodzi o pracę AF. Ostrość ustawiana jest bezgłośnie niemal i dobrą prędkością. Troszkę zdjęć robiłem równiez z wykorzystaniem Eye-AF i w przekroju całego wykonanego materiału (ponad 500 zdjęć) nie zauważyłem, żeby był jakikolwiek problem z celnością AF. Wszystko było trafione tam, gdzie chciałem, nawet portrety pod słońce. Nie mam tutaj żadnych uwag.
Sigma 20A nie ma bezpośredniego konkurenta (poza naturalnie adaptowanym do bezlusterkowców poprzedniku), choć naturalnie będzie porównywany zarówno z młodszym bratem, czyli 20/2 w wersji C oraz przede wszystkim z firmowym Sony 20/1.8 G. Ten ostatni jest plasowany w tej samej półce cenowej (Sigma jest wyceniona na 4790 zł, Sony kosztuje właściwie tyle samo). Można się spodziewać, że dla niektórych właśnie flagowiec będzie lepszy rozwiązaniem (jest o prawie połowę lżejszy oraz zauważalnie mniejszy - średnica filtra 67mm, prawdopodobnie będzie miał też szybszy AF, w końcu jest napędzany dwoma silnikami). Sigma wygrywa tutaj przede wszystkim lepszym światłem, co np. w reportaży w słabszych warunkach oświetleniowych czy w astrofotografii może mieć decydujące znaczenie. Ciekawszym porównaniem może być zestawienie drugiej Sigmy 24/1.4 DG DN oraz Sony 24/1.4 GM, no ale to być może mi się uda zrealizować w niedalekiej przyszłości.
Osobiście bardzo lubię plastykę i z tego modelu jak również lubiłem z poprzednika. Wersja DG DN umożliwia ostrzenie już od 23cm, w połączeniu z przysłoną 1.4 można w pewnych sytuacjach uzyskać bardzo plastyczne fotki.
Jak już wspomniałem w poprzednim akapicie nowa Sigma 20A została wyceniona na 4790 zł. Dystrybutor przygotował dodatkowo na premierę specjalną ofertę - przy zakupie obiektywu w przedsprzedaży otrzymujemy dodatkowo rozszerzenie gwarancji do 5 lat oraz gratis filtr MARUMI Starscape do astrofotografii o wartości ponad 400 zł ! Z mojego doświadczenia wynika, że warto skorzystać z ofert przedsprzedażowych, bo sprzęt już później nie tanieje, a gratisów już takich nie ma. Sam jestem ciekaw, jak rynek odbierze ten obiektyw bo jest naprawdę bardzo dobry, ma unikalne parametry i relatywnie niewielkie gabaryty. No a poza tym jest jedynym obiektywem o ogniskowej 20mm z AF i świetle 1.4 zaprojektowanym specjalnie dla aparatów bezlusterkowych. Od siebie daję ocenę 4,75 na 5 (prawie maksymalna, bo szkło jest świetne ale jednak jakieś drobne minusiki ma) i z niecierpliwością czekam na kolejne ciekawe premiery japońskiego producenta.
Podsumowanko:
++ świetna ostrość obrazu zarówno w centrum jak i na brzegu pełnej klatki
+ unikalne parametry w zwartej obudowie z możliwością stosowania filtrów 82mm
+ bardzo dobra ergonomia
+ solidna osłona przeciwsłoneczna mocowana na przycisk
+ cichy, celny i szybki napęd AF
+ uszczelniona konstrukcja
+ mocowanie filtrów żelowych z wzornikiem do wycinania w zestawie
+ dobra oferta startowa (5 lat gwarancji + filtr do astrofotografii w przedsprzedaży)*
+ dobry kontrast i niski poziom aberracji
+- winietowanie zauważalne w okolicy f/1.4-2 ale na oczekiwanym dla tego szkła poziomie
+- dystorsja nieco większa niż u poprzednika, ale nie uciążliwa i łatwa do skorygowania
+- cena mogłaby być odrobinę niższa
- bliki i flary w specyficznych warunkach pod ostre światło
Na koniec tradycyjnie garść zdjęć w małym i dużym formacie do pobrania.
Duże zdjęcia do pobrania: >> LINK <<