TAMRON 150-500 f/5-6.7 VC VXD - recenzja teleobiektywu do Sony E (i Fuji X)

Recenzja obiektywu  TAMRON 150-500 f/5-6.7 VC VXD

30.12.2022
Materiał można uznać za reklamowy ;) (choć jak zawsze obiektywy recenzuję jak najbardziej obiektywnie się da) 
 
 
 
 
Tamron naprawdę mocno rozpędził się jeśli o chodzi o produkcję ciekawych szkieł z mocowaniem Sony E oraz ostatnio Fujifilm X. Niniejszy obiektyw co prawda swoją premierę właśnie do Sony miał już ponad 1,5 roku temu, ale stosunkowo niedawno pojawił się w sprzedaży z mocowaniem Fujifilm X więc uważam, że to dobry moment na napisanie parę słów o tym naprawdę ciekawym szkiełku. 
 
Tytułowy 150-500 już na samym starcie wydawał się być ciekawą alternatywą dla systemowego 200-600, będąc od niego mniejszym i lżejszym szkłem. Niestety początkowa cena Tamrona (na poziomie 7500) skutecznie ostudziła zapały wielu użytkowników, którzy rozważali wybór między tymi dwoma obiektywami. I o ile znajdowali się nawet nabywcy tego szkła i pojawiały się pozytywne recenzje, nie zrobił on do niedawna większego zamieszania na rynku. Aktualnie sytuacja jest nieco inna. Wersja do Sony kosztuje w promocji (jeszcze) niewiele ponad 4000, więc taką propozycję należy już uznać za niezwykle interesującą. I nawet biorąc po uwagę, że w międzyczasie pojawiła się alternatywa w postaci np. Sigmy 150-600 DG DN (wcześniej 100-400 DG DN) w tych pieniądzach naprawdę ciężko o konkurencyjne szkło. Zakładając oczywiście, że Tamron nie okaże się narzędziem słabym, no ale o tym poniżej. 
 
Co mnie urzekło jeszcze na etapie oględzin to zaskakujące niskie gabaryty i waga. Obiektyw jest (bez stopki statywowej, którą można odłączyć i ja tak właśnie robiłem) tylko niewiele większy od konkurencyjnego obiektywu Sigma 100-400, oraz relatywnie nie jest zbyt ciężki (waży netto ok 1,7 kg). Jest przy tym bardzo dobrze wykonany, posiada solidną, gumowaną na brzegu osłonę przeciwsłoneczną, jest w pełni uszczelniony, posiada optyczna stabilizację o skuteczności do 4EV działającą w 3 trybach, szybki silnik VXD, ogranicznik odległości pracy AF oraz przełącznik pracy AF/MF. Stopka statywowa jest w standardzie ARCA i ma mocowanie paska. Pierścień zoom można zaś zablokować w pozycji transportowej przełącznikiem LOCK, lub w dowolnej pozycji przez przesunięcie pierścienia zoom do przodu (całkiem fajny patent). Z poziomu ergonomii trzeba przyznać, że jest całkiem nieźle.  Na koniec dodam, że średnica filtra w tym obiektywie to rozsądne 82mm. 
 
 
 
Przyznam szczerze, że po pierwszych zdjęciach (które wykonywałem jeszcze w ubiegłym roku) z zadowoleniem stwierdziłem, że mamy do czynienia z obiektywem o naprawdę dobrej optyce. Mając już doświadczenia z Sigmą 100-400 na dość gęstej matrycy aparatu A7R3 (42 Mpx) śmiało mogę stwierdzić, że Tamron na 500mm jest obiektywem ostrzejszym, niż Sigma na 400mm. Wtedy mnie to nie dziwiło, w końcu mieliśmy do czynienia z obiektywem prawie 2 razy droższym, aspirującym do półki nieco wyższej niż amatorska. Nieco też lepiej sobie radził z ustawianiem AF i zdjęciami w ruchu (porównywałem na przykładzie samolotów).  Wszystko jednak  rozbijało się o cenę obiektywu i użytkownicy w większości woleli rozwiązanie systemowe, które w okresach promocyjnych bywało nawet tańsze od Tamrona. Do mnie osobiście Sony 200-600 nigdy nie przemawiał zbytnio ze względu na swoje gabaryty (wewnętrzny zoom ma jednak swoje zalety ale i wady), co nie zmienia faktu, że jest obiektywem bardzo dobrym. Osoby szukające tańszej alternatywy najczęściej sięgały jednak po Sigmę 100-400. Teraz jednak sytuacja nieco się zmieniła, bo obiektyw Tamrona jest już sporo tańszy od wspomnianego Sony 200-600, ale jest już bardzo konkurencyjny w odniesieniu do obydwu Sigm. Wybierając więc teleobiektyw do swojego aparatu mamy więc twardy orzech do zgryzienia :) 
 
 
 
 
 
 
Praca Tamronem 150-500 jest naprawdę przyjemna. Muszę wspomnieć, że mimo, że większość zdjęć wykonywałem jeszcze na pierwszej wersji oprogramowania obiektywu byłem bardzo zadowolony z celności i szybkości pracy AF. W międzyczasie pojawiły się jeszcze aktualizacje poprawiające pracę AF i stabilizacji ( w tym ostatnia aktualizacja v3 usprawniająca AF w trybie śledzenia). Oczywiście chciałoby się, żeby obiektyw był nieco jaśniejszy (takie f/5.6 na końcu byłoby świetne) ale mam świadomość, że wtedy gabaryty i waga obiektywy byłyby nieco inne. Mimo, że na końcu obiektyw ma "tylko" 500mm to ostrość jaką oferuje jest na tyle dobra, że mając do dyspozycji aparat o gęstszej matrycy możemy śmiało bawić się w cropowanie co nieco zrekompensuje nam te "brakujące" 100mm. W kontekście używania go w systemie Fuji to też dobra informacja. 
 
 
    
 
 
 
 
 
 
Nie można przyczepić się również do kontrastu czy pracy pod światło. Tamron spisuje się w kontrastowych warunkach bardzo dobrze. Poziom winietowania nie jest również uciążliwy. Na pełnej klatce winieta jest zauważalna tylko przy pełni otwartej przysłonie, lekkie domknięcie powoduje spory spadek winietowania. Na APSC podejrzewam nie będzie w ogóle żadnego śladu winiety :) Nieco gorzej jest z dystorsją. Tutaj na każdej ogniskowej jest widoczna "poduszka" i jeśli fotografujemy architekturę, to nie obejdzie się bez korekty  (choć o ile dobrze kojarzę aparatu Fuji korygują dystorsję automatycznie, zaś Sony po włączeniu odpowiedniej funkcji w menu).  
 
 
 
 
 
 
Trochę szkoda, że Tamron tak późno zdecydował się na obniżenie ceny modelu 150-500. Z pewnością w ciągu 1,5 roku funkcjonowania na rynku zyskałby dużo więcej użytkowników. A tak naprawdę zaczął się sprzedawać (i to całkiem nieźle) dopiero od niedawna. Osobiście uważam, że w takiej cenie, jaką obecnie trzeba za niego zapłacić (przynajmniej w wersji do Sony) naprawdę grzech go nie rozważyć, jeśli szukamy teleobiektywu dla siebie. Z drugiej strony ciekawą sytuację mamy w bagnecie Fujifilm, bo tutaj cena jest już na poziomie 7,5 tysiąca zł no i sytuacja jest już nieco bardziej skomplikowana. W systemie Fuji nie mamy zbyt dużego wyboru - oryginalny Fujinon 150-600 to koszt ponad 9000 zł, więc co prawda Tamron jest atrakcyjny cenowo, to jednak trudno uzasadnić aż taką różnicę w cenie pomiędzy bagnetami Sony i Fuji, w końcu mamy do czynienia z tym samym produktem, a jednak dotychczas w systemach lustrzankowych nie mieliśmy do czynienia w tak dużych różnicach w cenach między poszczególnymi mocowaniami, np. Canon i Nikon (o ile w ogóle jakieś różnice były). No ale rynek się zmienił więc nie będę wnikał w politykę cenową. 
 
 
 
 
 
 
Na koniec krótkie podsumowanie wad i zalet obiektywu Tamron 150-500 oraz zdjęcia w małej i dużej rozdzielczości do pobrania.
 
+ bardzo dobra ostrość, nawet przy 500mm
+ zwarte gabaryty i relatywnie umiarkowana waga
+ bardzo dobra ergonomia
+ szybki i celny AF
+ skuteczna stabilizacja optyczna
+ stopka statywowa na wyposażeniu
+ przyzwoity poziom winietowania
+ dobry kontrast i praca pod ostre światło
+ bardzo korzystna obecnie cena z mocowaniem Sony E
 
- brak futerału w zestawie
- dość wysoka cena mocowania Fujifilm X
- dystorsja 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zdjęcia w pełnej rozdzielczości: >> LINK <<
 
 
 
Back to top