TAMRON 70-180/2.8 VXD - recenzja

Recenzja obiektywu  TAMRON 70-180 f/2.8 VXD Sony E.

Artykuł można uznać za materiał promocyjny (choć pamiętajcie, że recenzuję jak najbardziej obiektywnie się da)
 
Idąc za ciosem, po ostatniej recenzji świetnego obiektywu o ogniskowej 85mm tym razem proponuję Wam przeczytanie paru słów o (już nie tak) nowym TAMRONIE 70-180mm f/2.8 z mocowaniem Sony E.  
 
 
Na wstępie zaznaczę, że ta recenzja powstawała dość długo (od maja) i przez cały ten czas obiektyw był u mnie w użyciu. Nie będę ukrywał, że nie miałem go non stop na aparacie, bo służył mi jako uzupełnienie 85mm, ale zrobiłem nim na tyle dużo różnych zdjęć, że mogę z czystym sumieniem podzielić się z Wami moją opinią. 
 
Japoński producent już na samym początku zaskoczył nas parametrami tego szkiełka. Nie jest to klasyczne 70-200, a nieco krótsza ogniskowa, jednak taki manewr pozwolił inżynierom Tamrona zminimalizować znacznie gabaryty oraz wagę obiektywu (waży niewiele ponad 800 g przy średnicy gwintu 67mm). Trzeba przyznać, że na tle dotychczasowych zoomów (17-28 i 28-75) prezentuje się faktycznie niewiele pokaźniej, można wręcz powiedzieć, że jest równie kompaktowy jak i one. Jeśli porównamy zaś z klasycznym 70-200 (poniżej porównanie z Sigmą zapiętą pod adapter MC-11) to już różnica jest ogromna, zwłaszcza w konfiguracji "mobilnej" czyli tubus schowany i osłona założona w trybie transportowym. No trzeba przyznać, że pod tym względem jest naprawdę fajnie. 
 
 
 
Jakość wykonania obiektywu zasadniczo nie odbiega od poprzedników - obiektyw co prawda sprawia wrażenie nieco plastikowego, ale jest bardzo dobrze spasowany, jest w pełni uszczelniony i ma pracujący z odpowiednim oporem pierścień zoom. Jak widać na powyższych zdjęciach 70-180 nie ma charakteru obiektywu "zamkniętego" - ogniskowanie odbywa się poprzez delikatne wysunięcie tubusu (ok 2,5cm). Obiektyw nie posiada również żadnych przełączników czy przycisków (nie licząc blokady zooma) - a szkoda. Przydałby się choćby ogranicznik AF czy przełącznik AF/MF (przy 70mm w trybie MF mamy dostępny tryb macro). Tamron 70-180 ma bardzo szybki i niezwykle celny napęd VXD, nie ma zaś optycznej stabilizacji obrazu, co z pewnością nie ucieszy posiadaczy starszych body bez stabilizacji matrycy. 
 
 
Jak widzicie na powyższym zdjęciu różnica pomiędzy 180 a 200mm jest zauważalna, ale tak naprawdę tylko w specyficznych okolicznościach gdzie po bokehu widać większe zbliżenie. Całą resztę zdjęć możemy "wyrównać" za pomocą delikatnego cropa i wtedy będzie trudno dostrzec różnicę między obiektywami. Co do samego obrazka z Tamrona, jest na tyle specyficzny, że nie będę tutaj się wymądrzał i pisał, że jest "cud - miód" - każdy pewnie dostrzeże w nim coś innego, ja mogę tylko od siebie napisać, że jak na obiektyw zoom jest całkiem przyjemnie i nie ma się do czego przyczepić, aczkolwiek stałka to to na pewno nie jest. 
 
 
 
 
Wspomniałem już, że 70-180 pełnił u mnie funkcję "pomocniczą" - czyli tam, gdzie 85 było dla mnie za krótko, a niestety brak w mojej torbie 135mm. Wykonałem nim już kilka reportaży i muszę przyznać, że jak w kategoriach szkła reporterskiego sprawdził sie znakomicie. W torbie czekając cierpliwie na swoją kolej nie ciążył za bardzo, gdy był nieużywany, a podczas pracy odwdzięczył się szybką i pewną pracą oferując przy tym niemal idealnie ostre obrazki. Kilka akapitów wyżej pisałem o jego nowym napędzie AF który naprawdę okazał się fantastyczny w praktyce. Praktycznie wszystkie wykonane zdjęcia (a było tego grubo ponad 1000) są idealnie trafione tam, gdzie chciałem, a czasami warunki nie były łatwe. 
 
 
 
 
 
Z pewnością obiła Wam się o uszy jakaś tam afera z firmware tych obiektywów. Owszem, początkowe egzemplarze (głównie te przedprodukcyjne) potrafiły w niewyjaśniony sposób wpłynąć na stabilizację matrycy. U mnie zadziało się to dokładnie jeden raz, kiedy wykonując zdjęcie w pionie stabilizacja nagle zaczęła głośno wibrować. Na szczęście nic się groźnego nie stało i szybko pojawiła się nowa aktualizacja, po której zainstalowaniu już nigdy nic podobnego się już nie przytrafiło. No zresztą Tamron obiecał, że właśnie tego ta aktualizacja dotyczyła i można swobodnie już korzystać z dobrodziejstw nowego obiektywu. 
 
Na pewno ciekawi jesteście, jak wypada ostrość w tym szkiełku. No więc postaram Wam się to pokazać obrazowo na przykładzie wycinków zdjęć z Sony A73. Na początek środek kadru:
 
 
Oraz brzeg kadru:
 
 
Trzeba uczciwie przyznać, że niezależnie od ogniskowej obiektyw jest naprawdę super na środku kadru i równie dobry na brzegu kadru. Nie za bardzo potrafię wytłumaczyć, czemu na brzegu przy 180mm obiektyw jest ostrzejszy na f/2.8 niż na 5.6 - zwłaszcza, że czasy naświetlania są na poziomie 1/4000 - 1/1000 więc o poruszeniu nie może być mowy. Może miałem włączoną stabilizację i ona miała jakiś wpływ - nie będę teraz tego wyjaśniał, bo szczerze mówiąc nie wiem. Być może zrobię jakieś dodatkowe testy z włączonym IBIS oraz bez niego i wtedy się wyjaśni. W każdym razie o ostrość w Tamronie 70-180 martwić się nie musicie. 
 
Nieco inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o winietowanie. Jak już widzieliście na jednym z powyższych zdjęć (F-16 na tle nieba) - winietowanie jest ogromne, zwłaszcza przy 180/2.8. Przy pozostałych ogniskowych już nie ma takiego dramatu, jak również po niewielkim domknięciu przysłony. Zresztą, co by tu dużo gadać - najlepiej spojrzeć na ilustrację. 
 
 
Winietowanie to nie jest jedyny z mankamentów 70-180 jaki udało mi się wychwycić. Drugim jest dystorsja. I od razu przypominają mi się wnioski recenzowanej ostatnio Sigmy 85 DG DN - wszystko super, gdyby tylko nie ta dystorsja i winietowanie... No więc tutaj już od ogniskowej 100mm w górę mamy widoczną "poduszkę" - oczywiście to nie jest szkło do architektury, tylko reporterskie lub portretowo-plenerowe, więc w większości przypadków dystorsji nawet nie zauważycie. Nawet nie wiem, czy z tych wszystkich zdjęć które wykonałem któreś aż tak rzucało się w oczy, że musiałem stosować korektę - chyba nie. No ale odnotować trzeba - dystorsja jest i to spora. Na szczęście  można sobie i dystorsję i winietowanie łatwo skorygować w body lub w postprocessingu. Takie widocznie czasy, nie wszystko musi być idealne. 
 
 
 
Obiektyw bardzo dobrze pracuje pod światło oraz ma świetnie skorygowaną aberrację chromatyczną. Tu nie ma niespodzianek, po prostu optyka trzyma poziom AD 2020. W tym aspekcie nie ma pola na wpadki, zwłaszcza, że takich wad już łatwo byśmy nie skorygowali ;) 
 
Czy wspominałem o cenie ? Chyba nie. W momencie premiery, a był to przypomnę maj lub jego okolice - Tamron 70-180 zadebiutował w cenie 6990 zł. To dość sporo, jednak biorąc pod uwagę praktycznie brak konkurencji i horrendalne ceny klasycznych 70-200 czy to Sony, czy świeżych nowości od Canona i Nikona do systemów bezlusterkowych - to cenę niespełna 7000 zł można było uznać za całkiem przyzwoitą. Obecnie obiektyw można nabyć już za około 6200 zł i póki co (do końca 2020 r.) obowiązuje dodatkowo promocja Cashback dzięki której możemy odzyskać aż 450 zł.
 
Chyba nie pozostało mi nic innego, jak pozostawić Was z moim podsumowaniem o raz ze zdjęciami próbnymi w małym i większym (do pobrania na dole) formacie. Pozdrawiam :) 
 
Zalety:
+ bardzo kompaktowe wymiary i waga, jak na parametry
+ bardzo dobra ostrość zarówno na środku, jak i brzegach kadru, nawet przy maksymalnej ogniskowej
+ świetny, szybki i celny AF
+ dobrze wykonana obudowa, solidna osłona , uszczelniona konstrukcja
+ przyjemna kolorystyka i kontrast
+ ciekawa jak na zoom plastyka
+ 5 letnia gwarancja przy zakupie z dystrybucji PL
+ obecnie korzystna cena 
 
Wady:
- winietowanie zwłaszcza przy 180mm
- brak optycznej stabilizacji oraz przełączników na korpusie
- brak futerału w zestawie
- widoczna dystorsja poduszkowa w zakresie 100-180mm
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zdjęcia w dużym formacie: >> LINK <<
 
:)
Back to top